Sejf 3. Gniazdo Kruka
Tomasz Sekielski
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
Rok Wydania: 2014
Nie minęły
jeszcze dwa lata od brawurowego debiutu powieściowego Tomasza Sekielskiego,
popularnego dziennikarza i reportera, a światło dzienne ujrzała trzecia już
jego książka beletrystyczna. „Sejf 3. Gniazdo Kruka”, bo o niej właśnie mowa,
to zwieńczenie szpiegowskiej trylogii z tajemniczymi skrzyniami Saddama w
tle. Jak więc nie trudno się domyślić, domknięte i dookreślone zostały w
niej wątki zadzierzgnięte w dwóch poprzednich (Sejf i Obraz kontrolny)
częściach, których znajomość, na szczęście dla czytelnika, który niefrasobliwie
sięgnął po "Gniazdo Kruka", nie czytając poprzednich, nie jest
warunkiem koniecznym, by cieszyć się lekturą. Wydarzenia opisane w poprzednich
częściach zostają nam bowiem zgrabnie przybliżone w kilku retrospekcjach i
możemy spokojnie delektować się akcją. A jest się czym delektować, bo książka
Sekielskiego to sprawnie napisane czytadło z rodzaju thrillera political
fiction. Czytadło nie jest tutaj określeniem pejoratywnym, tym bardziej, że
trudno posądzać Sekielskiego o grafomańskie aspiracje do bycia literatem, jest
po prostu autorem skrojonego zgodnie z kanonem dreszczowca. Podstawową więc
zaletą „Sejfu” jest jego wartka akcja, która toczy się wielotorowo i na kilku
płaszczyznach czasowych. Osią fabularną jest próba zdekonspirowania tytułowego
Kruka, rosyjskiego szpiega, działającego na szczytach władzy w Polsce jesienią
2009 roku, w retrospekcjach cofamy się jednak aż do początków XX wieku do
porewolucyjnej Rosji. Sięgając po wydarzenia i postaci historyczne, takie jak
Lenin, Stalin czy sławetny rosyjski fizjolog Pawłow, kreśli Sekielski ciekawy
obraz próby wykreowania idealnych agentów, wywodzących się z jednostek
specjalnie zaprogramowanych, by wykonywać polecenia przełożonych w sposób
automatyczny, wyzuty z refleksji czy etycznych wątpliwości. Przywodzi to na
myśl nie tylko sowieckie próby przeniesienia badań nad odruchami zwierząt na
manipulowanie zachowaniami ludzi w takich aspektach jak hipnoza, telepatia czy jasnowidzenie,
ale też eksperymentalne działania elitarnej amerykańskiej jednostki
paramilitarnej opisanej w kapitalnej książce „Człowiek, który gapił się na
kozy” Jona Ronsona.
Głównym jednak wątkiem „Gniazda Kruka” jest batalia o bezcenny ładunek zwany skrzyniami Saddama, jaki udało się ukradkiem przywieźć z Iraku naszym służbom specjalnym. Cenny nie tylko literalnie, z powodu gigantycznej ilość sztabek złota, ale także z uwagi na dokumenty szalenie istotne z punktu widzenia wojny wywiadów. Dostępu doń chronią przedstawiciele głęboko zakonspirowanej jednostki rekrutującej się z byłych agentów bezpieki, dobrych ludzi - jak sami o sobie mówią – o duszach czarnych jak bezgwiezdna noc. Przeciwko sobie mają potężne siły reprezentowane przez Wielkiego Likwidatora i panią (sic!) premier. Niejako w konfrontacji do ciemnych sił jakie opanowały szczyty naszej sceny politycznej, ustawieni są dzielni i bezkompromisowi dziennikarze ( tutaj dostaje się przy okazji miałkim marionetkowym prezenterom) oraz dzielne orły temidy w osobach znamienitego mecenasa i jego córki o kontrowersyjnej ( jak się okaże bardzo medialnej) orientacji. Z tego starcia nikt nie wyjdzie bez uszczerbku, nie tylko na wizerunku, ale także na zdrowiu. Trup też ściele się gęsto, jak przystało na rasowy thriller. A skoro jest przemoc, musi być też i seks i to taki z pierwszych stron tabloidów. Nade wszystko jednak jest wszechogarniająca i obezwładniająca żądza władzy, będącej celem absolutnym i ostatecznym. „Żądza władzy jest najgorętszym ze wszystkich uczuć” cytuje Tacyta Wielki Likwidator przemierzający służbową limuzyną nocne ulice stolicy po upojnym wieczorze w ramionach pani premier.
Chwaląc dynamiczną, wielowątkową
narrację Sekielskiego, nie sposób nie wytknąć mu kilku mankamentów, które w
mojej opinii, nie zagrały jak należy. Chodzi o próby dopełnienia niektórych
scen wstawkami jakby żywcem wyciętymi z magazynów dla gentlemanów, jak
chociażby te, gdzie poznajemy parametry smakowe wyszukanych alkoholi, bukiety
kosmetyków, czy wreszcie składniki wyszukanych potraw, których entuzjastami
okazuje się być większość postaci, całkiem przekonująco zresztą skrojonych
przez autora. To oczywiście przysłowiowa jeno łyżeczka dziegciu, w bardzo
dobrze skomponowanej i jako się rzekło, dającej czytelnikowi mnóstwo przyjemności,
powieści. Czytelnicy lepiej rozeznani w meandrach rodzimej sceny politycznej,
odnajdą w „Sejfie” sporo analogii do postaci z życia publicznego wziętych, co
wspomnianą przyjemność może tylko spotęgować. Może też spowodować odwrotny
efekt. Wszak bijąca z kart książki refleksja na temat wpływu służb specjalnych
na życie nas, szarych obywateli, jest w gruncie rzeczy szalenie przytłaczająca
i świetnie puentuje to jeden z bohaterów, gdy grozę PRL-owskiej permanentnej
inwigilacji i życia w lęku przed podpadnięciem władzy ludowej określa mianem
sielanki w porównaniu do „uroków” obecnej III RP.
"Gniazdo Kruka” to
porządny, krwisty kawał literackiego steka. Czuję się nasycony i chętnie sięgnę
po kolejne, nie tylko beletrystyczne, propozycje Tomasza Sekielskiego.
Przygotowałem już na tę okoliczność butelkę kilkuletniego Burbona z
wyczuwalnymi nutami gruszki i jabłka, uzupełnionymi (a jakże!) kwiatowym
aromatem z posmakiem miodu i przypraw.
*****
za egzemplarz recenzencki pięknie dziękuję portalowi sztukater.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz