Dariusz Michalski
Poletko Pana Fogga
Poletko Pana Fogga
Rok Wydania: 2015
ISBN: 978-83-7779-328-2
Wydawca: Wydawnictwo MG
ISBN: 978-83-7779-328-2
Wydawca: Wydawnictwo MG
„Nie sztuka błysnąć, sztuka trwać i się nie znudzić” . Takim
właśnie jakże prawdziwym stwierdzeniem Mieczysława Fogga zaczyna swoje opasłe
dzieło Dariusz Michalski i trudno się z tym nie zgodzić. Nie ma też wątpliwości
co do tego, że owa niełatwa sztuka udała się Panu Foggowi wybornie. Piosenki w
jego wykonaniu wciąż są obecne, wciąż są grane, interpretowane,
uwspółcześniane i przerabiane. Nie ma chyba słuchacza, który posiadając nawet
elementarną świadomość muzyczną nie zetknął się z takimi tytułami jak „Tango milonga”, „To ostatnia niedziela” czy „Jesienne róże”. Mimo, iż debiutował w
dwudziestoleciu międzywojennym, czasach już niemal archaicznych, w formacji pod
wdzięczną nazwą Chór Dana, wydaje się, że wciąż jeszcze się nie znudził. Z całą
pewnością jest on fenomenem nie tylko muzycznym, nie dziwi więc, że Dariusz
Michalski, wybitny znawca muzyki rozrywkowej, postanowił zjawisko to, jeśli
możemy tak powiedzieć o naszym wybitnym barytonie, dogłębnie spenetrować i opisać
we właściwym formacie. Oczywiście nie popełnił dzieła pionierskiego, sam nawet
przywołuje w odautorskim komentarzu wątpliwości jakie podnosili jego znajomi
odnośnie planowej publikacji. Przecież o Foggu powiedziano już tak wiele,
przecież praktycznie znany jest każdemu, czy zatem jest sens powielać to, co
już niejednokrotnie przytaczano, mówili. Sam Fogg spisał też przecież
autobiografię pod wdzięcznym tytułem „Od palanta do belcanta”, do której
zresztą Michalski niejednokrotnie się odnośni. Co jednak istotne, konfrontuje te
cytaty z innymi źródłami, przebiera we wspomnieniach znajomych, członków
rodziny, zwłaszcza wnuka i żony Ireny (która dostarczyła autorowi wycinki prasowe,
programy koncertów, katalogi płytowe, ulotki, listy, zapiski oraz zdjęcia)
wreszcie wsłuchuje się w wypowiedzi samego bohatera, z którym udało mu się
wejść w pewnego rodzaju zażyłość. I właśnie te wypowiedzi stanowią główną
osnowę monumentalnego dzieła Mr Metronoma.
„Poznałem go osobiście w połowie lat siedemdziesiątych, w trakcie
realizacji wspólnego programu telewizyjnego. Czyli bardzo dawno. Mijały lata,
zmieniała się historia, a Fogg śpiewał, śpiewał, śpiewał…”
Café Fogg na gruzach Warszawy (fot z książki "Poletko pana Fogga ) |
Mieczysław Fogg, właściwie Miecio
Fogiel urodził się w 1901 roku i zmarł w 1990. Można więc pokusić się o
stwierdzenie, że cały XX wiek należał do niego. A że nie był to wiek
najspokojniejszy wie nawet średnio rozgarnięty gimnazjalista, tym bardziej
zdumiewać może fakt, że ten nietuzinkowy artysta praktycznie nie zmienił się
ani na jotę. Zawsze pogodny, elegancki, można sobie wyobrazić jak bardzo nie
pasujący do siermiężnej epoki stalinizmu, a jednak potrafiący i w tak
niesprzyjających i często zmieniających się drastycznie okolicznościach
pozostać najwyższej próby artystą. Być może to jedna z przyczyn, dla których
udało mu się zdobyć serca i uszy kilku pokoleń, pochodzących przecież z różnych
światów, słuchaczy
Mieczysław Fogg, fot. Lucjan Fogiel |
Spokojnie więc można polecić tę
publikację nie tylko sympatykom twórczości Pana Mieczysława. Dbałość z jaką
podchodzi Michalski do przedstawienia tła całej opisywanej historii budzi
uzasadniony szacunek. Faktycznie trzeba mu przyznać, że owo poletko tematyczne,
które sobie wytyczył, przygotował, obsiał i uprawiał rzec można koncertowo.
Bogactwo faktów i ciekawostek okraszonych niezliczoną ilością fotografii i komentarzy
z pewnością zawstydzi tych wszystkich, którzy twierdzili, że „przecież o Foggu,
wszyscy wszystko wiedzą.” Kończąc lekturę „Poletka” być może będą mogli tak
powiedzieć. Na końcu publikacji znajdziemy jeszcze curriculum vitae rodziny
Foglów od roku 1802, kiedy to urodził się pradziadek Ignacy Fogiel, aż po 2012
roku, kiedy zmarł wnuk Michał, kustosz, jak o nim mówi autor, nieistniejącego,
jakże jednak potrzebnego muzeum pamięci o „tamtych muzycznych czasach”.
Czego w tej książce nie ma?
Dyskografii artysty. „Pełnej listy jego
nagrań – tłumaczy Michalski - zwłaszcza
z międzywojennych lat trzydziestych, kiedy co tydzień powstawało ich co
najmniej kilka. To temat zbyt obszerny i szczegółowy, zasługuje na osobny tom.”