Andrzej Sapkowski, Narrenturm
Supernowa, 2002
Zaprawdę niewielu jest współczesnych krajowych twórców, którzy serwowaliby
czytelnikowi przyjemność z obcowaniem z wytworami ich wyobraźni na tak wielu
płaszczyznach, jak czyni to Sapkowski. Już
sagą o Wiedźminie pokazał, że potrafi poruszać się z wyjątkową maestrią po
różnych tradycjach literackich , że nie ogranicza się do bezpiecznych ram
gatunkowych i stylistycznych, że klasycznym rozwiązaniom potrafi nadać
współczesny smak. Nie inaczej jest w pierwszej odsłonie husyckiej trylogii
zatytułowanej „Narrenturm”. Rzeczona przyjemność, z jaką chłonie się narrację
Sapkowskiego, objawia się na wielu płaszczyznach. Przede wszytki jest to bardzo
zgrabnie skrojona historia młodzieńca w opałach, gdzie intryga goni intrygę,
akcja przechodzi w akcję, wróg staje się sprzymierzeńcem, a pomoc nadchodzi z
nierzadko nieoczekiwanej strony. Główny wątek ucieczki Reinmara z Bielawy przed
braćmi śląskiego rycerza, któremu tenże Reinman, zwany także Reynevanem,
przyprawił był rogi obfituje w takie bogactwo epizodów i pobocznych historii,
że nasycić może z powodzeniem każdego żadnego sensacji czytelnika. Fabularny i epicki rozmach zyskuje na wartości
dzięki osadzeniu całej historii w drobiazgowo i barwnie odrysowanemu
kontekstowi historycznemu piętnastowiecznej europy. Dbałość o historyczny detal
może zaimponować nie tylko laikowi, na szczególne jednak brawa zasługuje autor
za przeplatanie tak zwanej prawdy dziejowej z wątkami legendowymi czy
baśniowymi niemal. Nie zgrzyta bowiem współobecność postaci w rodzaju Zawiszy
Czarnego z szekspirowskimi trzema wiedźmami, umiejętności medyczne głównego
bohatera nie wykluczają czarodziejskich sztuczek z lewitacją czy zabawy w
egzorcyzmowanie, pościg konno przechodzi płynnie w lot na ławeczce, naturalistyczne
obrazy przesłuchań przez inkwizytorskich pachołków przeplatają się ze scenami
magicznymi, jak choćby wyborny opis sabatu na górze Ślęży, z jedną z
piękniejszych scen erotycznych we współczesnej literaturze. Wszystko to
napisane z typowym dla Sapkowskiego wyczuciem językowym i specyficznym,
wysublimowanym rzec można, poczuciem humoru, dzięki któremu najbardziej nawet
plugawe i odrażające charaktery, mogą liczyć na zrozumienie i bawią
przestraszając jednocześnie.
A charakterów w swym dziele zaprawdę nam Sapkowski nie szczędzi. Bogactwo person, które przewijają się przez karty powieści, może przyprawić o zamęt, im jednak dalej w las, tym bardziej każda z nich znajduje swoje miejsce w historii. Osoby, które zdają się epizodycznymi, pojawiają się częstokroć w bardziej istotnych momentach, a ci, co do których mieliśmy nadzieję na bliższe poznanie, giną w bardziej bądź mniej finezyjny sposób. Szacunek, z jakim podchodzi autor do historycznego i politycznego tła całej historii, czyni lekturę dodatkowo przyjemną, zaś erudycja, z jaką wplata w opowieść fakty, postaci, dzieła kultury i nauki, przywodzi na myśl tak wieloznaczne i wielopiętrowe dzieła jak sławetne „Imię Róży” Eco. Nadmienić też trzeba, że lektura Wieży Błaznów, bo tak tłumaczyć należy tytuł pierwszej odsłony trylogii husyckiej, bardziej bawić będzie zwolenników powieści łotrzykowskiej niż klasycznego fantasy. Ci jednak, których urzekł Wiedźmin, nie powinni czuć się zawiedzeni. Na drodze Reinmara też staje cała masa potworności, pod postacią ludzką jednak bardziej niż bazyliszkową, czy będzie to rzekomo święta inkwizycja, czy boży ponoć wojownicy.
A charakterów w swym dziele zaprawdę nam Sapkowski nie szczędzi. Bogactwo person, które przewijają się przez karty powieści, może przyprawić o zamęt, im jednak dalej w las, tym bardziej każda z nich znajduje swoje miejsce w historii. Osoby, które zdają się epizodycznymi, pojawiają się częstokroć w bardziej istotnych momentach, a ci, co do których mieliśmy nadzieję na bliższe poznanie, giną w bardziej bądź mniej finezyjny sposób. Szacunek, z jakim podchodzi autor do historycznego i politycznego tła całej historii, czyni lekturę dodatkowo przyjemną, zaś erudycja, z jaką wplata w opowieść fakty, postaci, dzieła kultury i nauki, przywodzi na myśl tak wieloznaczne i wielopiętrowe dzieła jak sławetne „Imię Róży” Eco. Nadmienić też trzeba, że lektura Wieży Błaznów, bo tak tłumaczyć należy tytuł pierwszej odsłony trylogii husyckiej, bardziej bawić będzie zwolenników powieści łotrzykowskiej niż klasycznego fantasy. Ci jednak, których urzekł Wiedźmin, nie powinni czuć się zawiedzeni. Na drodze Reinmara też staje cała masa potworności, pod postacią ludzką jednak bardziej niż bazyliszkową, czy będzie to rzekomo święta inkwizycja, czy boży ponoć wojownicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz