Elif Shafak
Wydawnictwo Literackie
Data wydania: wrzesień 2013
Zadziwiająca to powieść. Brak w niej negatywnych
bohaterów, a mimo to czasem aż iskrzy w relacjach między postaciami, których
losy będziemy mogli poznać od przysłowiowej podszewki. Nie ma praktycznie ani
jednego klasycznie rozumianego czarnego charakteru. Przynajmniej jeśli chodzi o
bohaterów, nawet tych epizodycznych. Złe, czy raczej kierujące na złą drogę,
będące przyczynkiem do zachowań powodujących ból i cierpienie są specyficznie
rozumiane pojęcia, kodeksy, które z założenia mają wspierać poprawne i zgodne
funkcjonowanie gatunku ludzkiego, a w praktyce często odnoszą odwroty skutek.
Rzecz pod tytułem „Honor” wstrząsa, niepokoi, wzburza, budzi sprzeciw, zaprasza
do konfrontacji z naszym wychowaniem, przekonaniami, systemem wartości i
kodeksem zachowań, z tym wszystkim, co wydaj się nam naturalne i uniwersalne.
Ma wszystko to, co powoduje, że opowieść wzbudza emocje. Na płaszczyźnie
fabularnej śledzimy losy kilku pokoleń tureckich imigrantów na wyspach
brytyjskich. Kurdyjskich właściwie, wychowanych i ukształtowanych przez
muzułmańskie wartości, ortodoksyjne i surowe, których celem jest bycie zestawem
drogowskazów w zepsutym do cna, chaotycznym i pozbawionym sensu świecie
nastawionym na konsumpcję, rozpasanie i brak transcendencji reprezentowanym
przez cywilizację zachodu. Już niejako z definicji sytuacja ta pachnie
konfliktem i konflikt taki dostajemy. Sugeruje go już sam tytuł, budzący
uzasadnione skojarzenia z jeszcze innymi wysokimi pojęciami jak Bóg i Ojczyzna.
Nie ma siły, by ta trójca nie wzbudzała emocji, nie rozgrzewała i burzyła krwi,
nie napędzała wreszcie do działań. Problem jednak z każdym tego typu pojęciem,
jest jego zdefiniowanie i osadzenie go we właściwym kontekście. W „Honorze”
konfrontują się z nimi zwykli, cudownie narysowani przez Elif Shafak
bohaterowie. Autorka rezygnuje z linearnej fabuły, miesza czasy, żongluje
historiami kilkunastu postaci, tka swą opowieść pozornie chaotycznie, z
wydawałoby się nie pasujących do siebie kawałków. Im bliżej końca jednak, tym
bardziej obraz jaki wyłania się spod jej pióra staje się klarowny, zrozumiały i
zupełnie inny, niż pierwotnie zdawał się być. To z pewnością jedna z cech
dobrej literatury: subtelnie zwodzić czytelnika, podrzucać mu kliszę, by
następnie, poprzez powolne, precyzyjne odkrywanie kolejnych niuansów, pokazać
cały prawdziwy obraz. Prawdziwy w swej niejednoznaczności i
nieprzewidywalności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz