Eryk Lipiński
Pamiętniki
Pamiętniki
Rok Wydania: 2016
ISBN: 978-83-244-0431-5
Wydawca: Iskry
ISBN: 978-83-244-0431-5
Wydawca: Iskry
Eryk Lipiński, to wybitny grafik,
karykaturzysta, nieprzeciętny artysta, animator życia kulturalnego, kapitalny
gawędziarz, po prostu fantastyczny człowiek. Trudno nie wypowiadać się o nim w
samych superlatywach, trudno nie zachwycać się historiami, którymi dzieli się z
czytelnikami na kartach swoich wyjątkowych „Pamiętników”. Niniejsze wydanie
jest wznowieniem książki wydanej blisko trzydzieści lat temu, krótko przed
śmiercią mistrza. Zmarł w 1991 w wieku 83 lat, czyli jak widać doświadczył na
własnej skórze wszystkich istotnych, dziejowych wydarzeń, w jakie obfitował
wiek XX. Przede wszystkim dwie wojny światowe, intensywne młodzieńcze
przeżywanie barwnego dwudziestolecia między nimi, później dojrzałe lata w
siermiężnym i mrocznym czasie PRL-owskiej dyktatury. Wydawać więc by się mogło,
że dostaniemy materiał przesiąknięty tragizmem, mroczny, przygnębiający czy
zwyczajnie wstrząsający. Owszem, fragmenty dotyczące okupacji, którą przeżył
Lipiński w Warszawie mają sporo ciemnych tonów, to oczywiste. Zachwycające jest
jednak to, że udało się autorowi tchnąć w te wspomnienia swoją pogodną,
ironiczną naturę. Zygmunt Kałużyński, który popełnił wstęp do poprzedniego
wydania, pisze wręcz o niejakiej nonszalancji, z jaką podchodzi Lipiński do
kolejnych katastrof. Faktycznie, jest w tej narracji sporo z ducha Szwejka, czy
w ogóle mnóstwo czeskiej lekkości i ironii. Brak niepotrzebnej przesadnej
martyrologii i niby patriotycznego zadęcia, jakie ciąży nad wieloma
świadectwami wojennej grozy, zdecydowanie służy tej pracy, czyni ją bardziej
prawdziwą, zwyczajną, tożsamą z osobowością autora. „Pamiętniki” można też
czytać jako swoista kronikę najważniejszych wydarzeń minionego wieku, opatrzoną
odautorskim komentarzem i przesianych przez wrażliwość kapitalnego
karykaturzysty. Rodzaj twórczości jaką parał się Eryk Lipiński mógłby
sugerować, że będziemy mieć do czynienia z osobowością nastawioną do świata
szalenie krytycznie, lubującą się wręcz we wbijaniu szpil i wykpiwaniu przywar
swoich bliźnich. Nic bardziej mylnego jednak. Autor, nawet gdy wspomina swój
pobyt w Oświęcimiu czy w Norymberdze na procesie zbrodniarzy wojennych, nie
ulega pokusie by odreagować mocniejszym słowem, nie koloryzuje nadmiernie, nie
uderza w przesadny patos. Owszem, jest ostry i celny jak szpilka, którą wnikliwy
entomolog przytroczył do ściany motyla, by poddać go wnikliwej obserwacji, ale
czyni to tylko z potrzeby odmalowania konkretnych faktów i swoich wrażeń im
towarzyszących.
Odnośnie szpilek, warto
odnotować, że to waśnie pan Eryk był jednym z twórców sławetnego ilustrowanego
czasopisma satyrycznego o nazwie „Szpilki”. Stało się to jeszcze przed II Wojną
Światową i z przerwami przetrwało do połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego
wieku. Był też założycielem Muzeum Karykatury na ulicy Koziej w Warszawie,
które wciąż funkcjonuje i nosi jego imię. Oba te przedsięwzięcia świetnie
pokazują Lipińskiego jako dynamicznego animatora życia kulturalnego.
Potwierdzają to też nazwiska osób, z którymi się przyjaźnił albo po prostu
współpracował czy spotykał na kawie i kielichu w najbardziej znanych i
obleganych przez warszawską bohemę lokalach. Pełen znamienitych nazwisk
rozdział „Ludzie”, aż pęka od kapitalnych anegdot i krótkich lecz celnych
obserwacji obyczajowych z udziałem takich person jak Gombrowicz, Hłasko, Gałczyński,
Tuwim, a nawet Picasso.
Niniejsze wydanie poszerzone zostało o zdjęcia z rodzinnego archiwum,oraz
sporo barwnych reprodukcji prac Lipińskiego, w tym plakatów. Było on bowiem
także współtwórcą znanej i cenionej na całym świecie polskiej szkoły plakatu,
proponującej zupełnie nową formę wyrazu w wydawało się skostniej i opanowanej
przez hollywoodzkie wzorce dziedzinie. Dodano też szalenie osobisty i
wzruszający list artysty do żony, który zaczął pisać po tym, jak podczas wizyty
u znajomych po prawej stronie Wisły został zaskoczony przez wybuch Powstania
Warszawskiego roku. Piękne i osobiste świadectwo tych kilku gorących w każdym
tego słowa znaczeniu dniu sierpnia 1944 roku.
Chciałoby się częściej czytać
tego typu świadectwa minionych czasów.