Życie niebywałe. Wspomnienia Fotokompozytora
Rok Wydania: 2014
Wydawca: Znak
Wydawca: Znak
Trudno wyobrazić sobie dzieło sztuki, które będzie podobało
się każdemu. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie tylko stwierdzi, że nie jest ono
w jego guście, ale będzie potrafił przedstawić kilka cech deprecjonujących je,
dowodzących w jego mniemaniu, że nie tylko nie jest ono dziełem sztuki, ale
wręcz zwykłą podróbką, tandetą, przysłowiowym „piece of shit”. Artysta, jeśli
chce nie tylko odnieść sukces, ale też zachować swój niepowtarzalny styl, bez uszczerbku
na zdrowiu zwłaszcza emocjonalnym, powinien potrafić zachować zdrowy dystans do
percepcji swojej sztuki. Słowem powinien wierzyć, że to co robi, jest dobre, bo
autentyczne. Powinien zwyczajnie zaufać sobie i tylko sobie wierzyć. Krytyka go
nie dotknie, a zachwyty tych, do których wrażliwości uda mu się swoją
twórczością dotrzeć utwierdzą go tylko w słuszności obranej drogi. Taką właśnie
lekcję odebrał Horowitz od swoich nauczycieli podczas trudnych początków swojej
artystycznej drogi za oceanem. Wyjechał w latach pięćdziesiątych ubiegłego
wieku, jako jeden z pierwszych z grona swoich krakowskich przyjaciół. Od
młodości spędzonej w Krakowie zaczyna powiem Horowitz swoją barwną i
hipnotyzującą opowieść. Widzimy jak rodzi się w nim artysta, miłośnik jazzu i
poszukujący eksperymentator, rezydent Piwnicy pod Baranami, przyjaciel
Polańskiego, Grzywacza, Karolaka czy samego Skrzyneckiego. Nie bez kozery od
tego epizodu zaczyna autor swoją historię. To bowiem wtedy kształtowała się w
nim ta szczególna wrażliwość i perfekcyjne dążenie do pracy nad warsztatem,
które pozwoli mu się wyróżnić w amerykańskiej rzeczywistości. Oczywiście na
początku nie będzie różowo. Zanim spełni się klasyczny amerykański sen,
przyjdzie młodemu Horowitzowi przejść wszystkie etapy wiodące od ciasnych
pokoików w plugawych dzielnicach, do własnego studia i mieszkania w najlepszych
dzielnicach Nowego Jorku.
Oczywiście nie zabraknie też wspomnień z najwcześniejszych
lat. Wspomnień najgorszych z możliwych, zapisków z samego dna piekła czyli z
obozu w podkrakowskim Płaszowie, a następnie epizodu w Oświęcimiu. Horowitz
urodził się na kilka miesięcy przed wybuchem wojny, wychowywał się w krakowskim
getcie, przeżył konfrontacje z Amonem Goethem i był jednym z ocalonych przez
Schindlera. Jeden z rozdziałów „Wspomnień fotokompozytora” poświęcony jest
realizacji filmu Spielberga, podczas której wróciły demony przeszłości. Horowitz
nigdy jakość szczególnie nie obnosił się z informacjami o przeżyciach z holokaustu,
jakby nie chciał, by serwowano mu taryfę ulgową, opowieści o tym wplata więc
umiejętnie w historię swego życia, która – a należy to silnie podkreślić –
opowiedziana jest w sposób tak brawurowo plastyczny i wciągający, że od lektury
nie łatwo się oderwać. Przyczyniła się do tego też świetna robota edytorska.
Wydawnictwo Znak dopieściło każdy element, dając nam dzieło kompletne. Świetnie
opowiedziane, mistrzowsko zilustrowane, słowem komplementarne.
Podczas
obcowania z historią życia Fotokompozytora i jego pracami odczuć można fizyczne
niemal zadowolenie, z którym szans nie mają żadne, najlepsze nawet wydawnictwa
elektroniczne. Potwierdziłby to także pewnie sam Horowitz, który mimo iż
chętnie wziął udział w rewolucji cyfrowej w sztuce, to jednak zawsze pozostanie
twórcą analogowym. Tę „analogowość” zresztą często podkreśla, kiedy mówi o
swojej pracy, tę wyniesioną z młodzieńczych siermiężnych czasów konieczność
twórczego niemal rękodzielnictwa, która nauczyła go nie tylko tak cenionej za
oceanem kreatywności, ale przed wszystkim cierpliwości i uważności w kontakcie
ze światem. Światem rozumianym także jako ludzie, których spotyka na swojej
drodze, jakimi się otacza. Od nazwisk z jakimi przyszło się zetknąć Horowitzowi
może czasem zakręcić się w głowie, on sam jednak nigdy nie robi z tego wielkiej
sprawy, przeciwnie nawet, nierzadko ironizuje, odbrązawia postaci z
artystycznego piedestału, zwłaszcza tych, których szczególnie nie ceni, jak
chociażby Andy Warhol.
Wspomnienia te zadowolą więc nie tylko wymagającego
czytelnika, który chciałby poszerzyć swoją wiedzę o życiu i twórczości jednego
z mistrzów fotografii, Salvadora Dali taśmy światłoczułej, ale także każdego,
kto ciekaw jest fantastycznej opowieści, tak wydawałoby się nieprawdopodobnej,
a jednak po ludzku zwyczajnej o życiu niezwyczajnego człowieka.