poniedziałek, 29 lipca 2013

full dark, no stars


Czarna bezgwiezdna noc
Stephen King
Wydawnictwo Albatros A.Kuryłowicz, 2013




„Historie zamieszczone w tej książce są szalenie mroczne, jak wskazuje sam tytuł. Czasami pewnie ciężko będzie wam je czytać. Jeśli tak, mogę was zapewnić, że miejscami równie trudno było mi je pisać.” Posłowie do rzeczonego zbioru 4 nowel, opublikowanych w 2010 roku, stanowi bardzo ciekawy materiał, zdradzający kilka tajemnic kuchni mistrza Stephena. Znajdziemy w nim też podane na tacy inspiracje dla każdego z tekstów oraz potwierdzenie tego, co przeczuwaliśmy czytając te głęboko osadzone w znanej nam rzeczywistości historie. Nie ma w nich bowiem ufoków, łaknących krwi samochodów czy klasycznych wampirów. Są ludzie, a ci jak widomo potrafią przerazić bardziej niż najwymyślniejsza nawet fantastyczna kreatura. King nie stawia oczywiście tezy, że ludzie są z gruntu źli i zdolni do niewyobrażalnych podłości i okrucieństwa. Pokazuje jedynie ich makabryczne zachowania, dogłębnie je analizując, dopuszczając do głosu argumenty wszystkich stron,  bez krytyki i łatwych usprawiedliwień.  Ma King tę łatwość w budowaniu postaci, do których łatwo się zbliżyć, nawet jeśli ich zachowania są odpychające. Jest nie tylko mistrzem w budowaniu stosownego do uprawianego gatunku nastroju, ale wspaniale też oddaje realia, w jakiś osadza opowieść. Mistrzowsko konstruuje dialogi, sprawiając, że wypowiadające je fikcyjne przecież osoby,  w naszej świadomości ożywają, brzmią jak postaci z reportażu, opowieści wścibskiej sąsiadki czy te, z którymi żyjemy pod jednym dachem. Zaczynamy od obrazka z czasów przed wielkim kryzysem (opowiadanie zatytułowane 1922), gdzie na zapyziałej farmie misterny i wydawałoby się prosty plan sfrustrowanego gospodarza zbiera swe mroczne żniwo. Kolejna historia to odwrócenie perspektywy. W scenografii znanej z Teksańskiej masakry czy Wrong Turn, śledzimy losy ofiary gwałtu, która skutecznie realizuje swoją vendettę. Sposób w jaki uzasadnia swoje zachowanie we wnikliwej introspekcji na jakiej zbudowane jest opowiadanie (Wielki kierowca), przekonuje do tego stopnia, że nie możemy jej nie kibicować. Z rozważań w klimacie „a jak ja zachowałbym się na jej miejscu” przechodzimy do problemu zazdrości i klasycznego hiobowego „dlaczego mnie to spotyka” czy „ile bym dał za to, by mieć jak inni”. No właśnie, podobno wszystko jest kwestią ceny, wystarczy jedynie podjąć wyzwanie i spisać cyrograf. Bohater umierający na raka staje przed szansą dobicia takiej szatańskiej transakcji (Dobry interes). Finałowa historia z pierwszą tworzą rodzaj klamry spinającą te mroczne opowieści w ciężki do przełknięcia, bo trudny do zaakceptowania, obraz ludzkiej potworności. Mamy koleją historię małżeńską (Dobrane małżeństwo) dziejącą się współcześnie, rozwijającą motywy relacji z najbliższymi nam osobami, o których wydawałoby się wiemy więcej, niż oni sami. Po raz kolejny okazuje się, że nie tylko ich nie powinniśmy być pewni, ale i samych siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz