Berlin, późne lato
Grzegorz Kozera
Wydawca: Dobra Literatura, 2013
Berlin, późno lato, to
romantyczna w klimacie historia o tym, jak umiera nadzieja. Późnym latem 1943
roku Berlin zdecydowanie nie był dobrym miejscem do życia. Kłopoty z zaopatrzeniem, nocne
naloty aliantów, lęk przed donosem wiernych brunatnej władzy szpicli, dojmujące
poczucie klęski i bezsensu wojny. Kreśląc obraz stolicy III Rzeszy Kozera proponuje
ciekawą perspektywę. Wszystko, co dzieje się wokół głównej postaci literata Otto
Petersa, duchowego spadkobiercy romantycznego twórcy Heinricha von
Kleist i wyklętego przez nazistowską propagandę Remarque’a, którego „Na
zachodzie bez zmian” często czytuje, przywodzi na myśl obrazki, jakie znamy z
naszej martyrologii. Zarówno z czasów okupacji, jak i późniejszego
stalinowskiego terroru. Z tą różnicą, że ich ofiarami są przedstawiciele „rasy
panów”. Od razu dodajmy, że przedstawiciele wyklęci, traktowani przez nazistów na
równi, ze znienawidzonymi „podludźmi” z bliskiego wschodu. Galernicy wrażliwości,
intelektualiści, artyści, wychowani w duchu tolerancji i umiłowania wyższych wartości
idealiści. Obrazy nalotów w skórę odzianych gestapowców przywodzą na myśl
rodzime wizyty smutnych panów z SB, a prowokacje w stosunku do mniejszości seksualnych
i łowy na nie aryjskich obywateli jeżą włosy, bo przerażająco rymują się z
losami mieszkańców okupowanych miast. W takim właśnie podłym czasie przytrafia się
bohaterowi uczucie, które zmienia jego uległą wegetację w dynamiczną feerię zdarzeń.
Jego związek z Polką, uciekinierką z obozu nadaje nowy sens jego egzystencji. Im
bardziej uczucie rozkwita, tym bardziej nakręca się spirala zła wokół Petersa i
jego bliskich, kierując historię ku fatalnemu rozwiązaniu. Rozstaniemy się z
bohaterem w pobliżu Wannsee pod Berlinem, gdzie wspomniany już Kleist zastrzelił
się wraz ze swoją przyjaciółką, Henriettą Vogel. Według historyków literatury był
to chłodno przemyślany czyn estetyczny, do którego długo się przygotowywał, a spowodowany
był poznaną w 1801 roku filozofią Kanta i ideą niepoznawalności prawdy. Książka
Kozery, napisana klasycznym stylem, pełna odwołań do niemieckiej kultury lecz przesycona
iście słowiańską wrażliwością, długo jeszcze po odstawieniu jej na półkę nie
daje o sobie zapomnieć. Będąc z jednej strony świadectwem mrocznych czasów,
jest historią pod każdym względem uniwersalną. Autor w posłowiu wymienia kilka
pozycji źródłowych, z których czerpał wiedzę historyczną, ewidentnie broni się
jednak przed opatrzeniem swojej zbeletryzowanej wersji dziejów dopiskiem o fikcyjności
biorących w niej udział postaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz