Głos
Michał Bogdanowicz (tekst), Julia Cybis (ilustracje)
Rok Wydania: 2014
Wydawca: Ezop
„Może tego jeszcze nie wiecie, ale istnieje świat poza naszym. Żyją w
nim głosy. Najróżniejsze: niskie, cienkie, leniwe, piskliwe, donośne, ciche,
miłe, szorstkie i wiele, wiele innych. Wszystkie czekają, aż zostaną
przydzielone do jakiejś istoty lub rzeczy. Codziennie Wielki Rozsyłacz Głosów
szykuje kolejne głosy do podróży. Zdarza się jednak, że głos się
zagubi.”
W takim właśnie miejscu zaczyna
się fascynująca przygoda małego Wodnika, który jest jedną ze wspomnianych ofiar
Wielkiego Rozsyłacza - rodzi się bowiem bez głosu. I to nie jak w powiedzeniu,
że dzieci i ryby (pod tę kategorię możemy też chyba podciągnąć wodniki)
głosu nie mają, ale literalnie, brakuje
mu głosu i milczy zwyczajnie i absolutnie. Naturalnie czuje związany z tym
dyskomfort, kiedy więc dorasta na tyle, by z rodzinnego domu w świat szeroki
się wypuścić, zostawia zapłakanych rodziców, zabiera tobołek z prowiantem i
rusza w wędrówkę swego życia w poszukiwaniu utraconego głosu. Przemierzy wiele
krain, spotka czarodziejów, złowrogie stwory w tajemniczych lasach, pomocy
będzie szukał w krainie mędrców i głupców, z których każdy na swój sposób
będzie się starać mu pomóc.
Jak można się jednak domyślić bezskutecznie.
Okazuje się bowiem, że żaden, nawet najwspanialszy, najbardziej elokwentny,
mądry czy zabawny głos do naszego Wodnika nie będzie pasować. Będzie sztuczny,
śmieszny, nieprawdziwy, nienaturalny, słowem cudzy. Co jak co, ale głos
powinien być własny, dla każdego indywidualny, na miarę szyty i przez to
rozpoznawalny i daną osobą definiujący. Okoliczności w jakich Mały Wodnik
odnajduje swój głos są wielce znamienne, bo że rzecz cała skończy się swoistym
happy endem nie trudno się domyślić.
Nie tylko to jednak będzie ważne
w tej historii, choć czyż może być coś ważniejszego nad to, że dzielny bohater
pokonawszy trudny i znoje zostaje w końcu sowicie nagrodzony i żyje potem długo
i szczęśliwie? Dobra historia winna mieć
morał, niekoniecznie nachalny i łopatologicznie wyłożony. W naszej historii o
poszukiwaniu głosu chodziło o coś jeszcze, o coś co może nam się przytrafić,
gdy ruszamy w drogę. „Czy domyślacie się, dlaczego tobołek Małego Wodnika urósł
podczas jego wędrówki?” – pytają autorzy Julia i Michał na ostatnich stronicach
książki, a mnie przypomina się wiersz greckiego poety Kawafisa zatytułowany
„Itaka”.
„Jeżeli do Itaki wybierasz się w podróż,
niech będzie to podróż długa,
pełna przygód i nauk.
(…)
Itaka dała ci upajającą podróż.
Nie wyruszyłbyś w drogę, gdyby jej nie było.
Cóż więcej miałaby dać?
I gdyby była biedna, nie oszukała cię.
Zdobyłeś przez nią mądrość i ogrom doświadczeń,
a wraz z nimi świadomość, co znaczy - Itaka.”
(fragment w tłumaczeniu Antoniego
Libery)
Taką podróżą upajającą jest też
obcowanie z „Głosem”, kolejną perełką w kolekcji Agencji Edytorskiej Ezop. To
wciągająca lektura, niebanalnie opowiedziana i równie wyjątkowo zilustrowana,
ma więc bezsprzecznie dwoje autorów. To prawdziwe szczęście dla wydawcy i
czytelnika, gdy trafia się zespół tak świetnie się uzupełniający.
Styl
ilustratorki Julii Cybis daleki jest od słodkiej disnejowskiej kreski, nie ma
tu zwiewnych wróżek i różowych kucyków. Jest trochę kolażu, trochę chlapania
farbą ze szczoteczki do zębów jakie pamiętam z lekcji plastyki, jest kreska
odważna, oryginalna, niemal jak tytułowy głos - unikatowa. Jest też swoisty
klimat, który dzieciaki chłoną z zaciekawieniem (testowane na czterolatku), w
dorosłym zaś budzi osobliwe reminiscencje (czyż chatka czarodzieja nie
przypomina domku Żwirka i Muchomora?).
Cudowna to rzecz do spokojnego i wielokrotnego delektowania się, nie tylko w
towarzystwie najmłodszych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz