sobota, 28 lutego 2015

Bramki są przereklamowane


Szamo. Wszystko, co wiedziałbyś o piłce nożnej, gdyby cię nie oszukiwano
Tekst: Krzysztof Stanowski
Lektor: Tomasz Sobczak
Wydawca: Biblioteka Akustyczna, 2014


Ta książka może szczególnie spodobać się kobietom, a już zwłaszcza tym, których partnerzy przejawiają niezdrowe upodobanie do piłki kopanej. Te spotkania w męskim gronie przed ekranem telewizora, te rozmowy o finezyjnej grze zespołu, dyskusje o unikatowej strategii trenera i inne dęte bzdury, które po kolejnym piwku brzmią tym śmieszniej, im bardzie stają się poważne i doniosłe. Wierzcie, że staną się jeszcze zabawniejsze po lekturze anegdot Szamowskiego. Zwłaszcza momentów poświęconych polskiej myśli (przepraszam myślących) szkoleniowej. W atmosferze wymiany dykteryjek podczas zakrapianego alkoholem grilla, posłuchamy sobie o nie wiem czy bardziej wyluzowanym czy skorumpowanym trenerze Wójciku, elokwentnym inaczej Janasie, który jednak atmosferę w klubie potrafił stworzyć przyjazną, wreszcie złotoustym Smudzie, który piłkarski warsztat zna „od a do o” (być może to właśnie tłumaczy, dlaczego nasze orły na ostatnim EURO 2012 w pewnym momencie przestawali grać, jakby nie wiedzieli, że po „o” jest jeszcze kilka liter nie tylko piłkarskiego elementarza). Będzie też o kilku innych ciekawych personach. Z nich zaś najbarwniejszą, niemal kreskówkową postacią, nie bez kozery skojarzoną z Chuckiem Norrisem - przez dowcipy w jego klimacie - jest były reprezentant Polski, a obecnie szkoleniowiec – Stefan Majewski. Przyznaję, że słuchałem audiobooka Szamo w miejscach publicznych i właśnie podczas fragmentów z Majewskim przytrafiły mi się najbardziej chyba spektakularne niekontrolowane wybuchy śmiechu.
Ta książka ma bawić i bawi faktycznie. Grzegorz Szamotulski, były bramkarz i reprezentant polski (obecnie szkoleniowiec bramkarzy w Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa i rezerw Legii Warszawa), przede wszystkim jednak duch towarzystwa i wesołek, opowiada koledze, Krzysztofowi Stanowskiemu, dziennikarzowi sportowemu, kilka historyjek osadzonych w dobrze spenetrowanym przez nich środowisku piłkarskim. Nie znaczy to naturalnie, że głównym konsumentem, odbiorcą i targentem dla tego wydawnictwa ma być kibic -czy będzie to sympatyk samego Szamo, czy fan którejś z drużyn, w której Szamo bronił dostępu do bramki. O meczach, ich przebiegu i bramkach, najmniej tutaj akurat się mówi. „bramki są przereklamowane” jak stwierdza sam bohater, przy okazji tłumacząc, że z perspektywy kogoś, kto całe spotkanie spędza na wyczekiwaniu  lecącej w jego stronę piłki, czy nadbiegającego zawodnika przeciwnej drużyny, naprawdę niewiele widać. Widać, słychać i czuć za to naprawdę wiele gdy już z murawy się zejdzie, gdy posłucha się i poczuje klimat szatni, gdy da się nam dostęp do sprawozdań z treningów, obozów szkoleniowych, imprez i tym podobnych eventów, w jakich udział biorą prości i weseli chłopcy o medialnych statusach gwiazd i bohaterów. Anegdoty bujnego życia Szamotulskiego i jego footbolowych kompanów przeplatane są tu i ówdzie próbami nieco głębszych refleksji na temat sportu, przysłowiowego piłkarskiego pokera i wpływu łatwych i ogromnych pieniędzy na młode, niepokorne charaktery zawodników, a później szkoleniowców. Obraz jaki wyłania się z tych przemyśleń naprawdę nie nastraja optymizmem. Większość kadry trenerskiej opisanej przez Szamo, to zwyczajne miernoty, prymitywni karierowicze, tępe, często nie potrafiące nawet wysłowić się indywidua, których myśl trenerską można zawrzeć w znamiennej frazie „jedziemy z frajerami”.
Przede wszystkim jednak, jako się rzekło, wydawnictwo to jest raczej pozycją rozrywkową, słuch się tego, jak zabawnej relacji z pobytu na koloniach. W gruncie rzeczy bowiem o czym tu mowa, jak nie o zabawie, w której kilkunastu chłopa gania za szmacianą gałą, zarabiając przy tym ogromne pieniądze. Kto oczekuje niewyszukanej rozrywki, nie będzie zawiedziony, sam nie będąc jakimś szczególnym sympatykiem footballu, bawiłem się świetnie. Przy okazji też w pełni zrozumiałem, dlaczego drużyny z naszej ligi wypadają tak żenująco słabo na tle innych lig europejskich. Nie ma co jednak załamywać rąk, być może mamy fatalnie przygotowanych zawodników i beznadziejnych szkoleniowców, kabareciarze jednak mogliby się od nich uczyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz