wtorek, 18 listopada 2014

Herbatka z pokrzyw z nutą arszeniku



Soren Gauger
Nie to/Nie tamto
Rok Wydania: 2014
Wydawca: Korporacja Ha!art


Jeśli nie to i nie tamto, to co? W przypadku prozy Sorena Gaugera, Kanadyjczyka mieszkającego od piętnastu lat w Polsce, nie będzie łatwych odpowiedzi, bo nie będzie łatwych pytań. Nie będzie też łatwej historii w łatwy i prosty sposób podanej. „Nie to/Nie tamto” to kawał gęstej literatury wymagającej skupienia, będącej prawdziwym wyzwaniem dla czytelnika, który nie szuka gotowych recept. Zaczyna się jak u Kafki czy Schulza, kiedy bohater znajduje na swojej szyi niepokojącą wypukłość, odrażającą narośl, której pochodzenia i istoty nie potrafią wyjaśnić ani lekarze, ani fachowa literatura. Z serii podobnie niepokojących zdarzeń składa się cała część pierwsza książki Gaugera - „Nie to”. Przemieszane, zmiksowane ze sobą epizody kilku postaci zróżnicowane stylistycznie, jakby pochodziły z różnych bajek (sennych koszmarów), co sprawia wrażenie próby poskładania spójnego obrazka z nie pasujących do siebie puzzli. Owo wrażenie podsyca nieustannie sam autor, balansując między konkretem, a ucieczką w oniryczną narrację, które mimo pozornego dysonansu, tworzą w świadomości czytelnika coraz bardziej wyrazistą wizję ogarniętego szaleństwem, opętanego przez zło w czystej postaci imaginarium. Razem z owładniętym chorobliwym idee fixe historykiem zmierzymy się z problemem, jaki zwykliśmy trywializować stwierdzeniem, że historia lubi się powtarzać. Dane nam też będzie odczuć na własnej skórze jak to jest, gdy materializują się nasze najskrytsze lęki, jak niepostrzeżenie i łatwo  dajemy się wodzić na pokuszenie i jak bardzo zło nas fascynuje i inspiruje.   

To, czego intuicję mogliśmy poczuć podczas brnięcia przez meandry części pierwszej, znajduje rozwinięcie i dopowiedzenie w części drugiej „Nie tamto” zupełnie przy tym odmiennej stylistycznie od mozaiki z jaką mieliśmy do czynienia od początku książki. Razem z narratorem zagłębiamy się bowiem w lekturę dzieła zatytułowanego „Ojciec Mrowczyk i diabeł”. Rzecz ta silnie kojarzyć się może z dziełem Jana Potockiego „Rękopis znaleziony w Saragossie”. Nie tylko przez swoją szkatułkową konstrukcję (opowieści w opowieści, a w nich jeszcze inne opowieści itd.), ale przede wszystkim dzięki specyficznemu klimatowi. Znajdziemy tam podupadły klasztor na odludziu, z parą dziwnych indywiduów, braciszków upajających się naparem z pokrzyw i potajemnie podtruwających się arszenikiem. Niejednoznaczny będzie też narrator, który trafi tam w charakterze terminatora, seminarzysty i który stopniowo ulegać będzie osobliwej grozie tego miejsca. Poddawany będzie przeróżnym pokusom, ulegnie chorobliwemu urokowi osobliwego dzieła o estetycznych walorach pobożności, odbędzie rozmowę z „gościem ze świętego obrazu” niczym pamiętny Henryk Kwiatek z utworu poety z Krakowa, który nie chciał Nike, aż wreszcie poczuje jak to jest być narzędziem złego, gdy historia zabłądzi gdzieś w rejony krwawej i pełnej przemocy opowieści grozy z klasycznym trupem, zawsze kiedyś wypływającym na powierzchnie. 

Co jednak najbardziej wybija się na plan pierwszy w przypadku prozy Gaugera, to jej ogromna literacka siła, która zmusza czytelnika do dialogu z ideami, jakie przemyca autor w swojej historii i choć rzecz dotyczy tematów niemal eschatologicznych, nie znajdziemy w niej ni krzty patosu czy czytankowego moralizatorstwa. Dobra literatura objawia się właśnie wtedy, gdy wchodząc w dialog z czytelnikiem nie tyle chce mu coś narzucić, co zainspirować, pozostawiać sporo miejsca dla niego w przedstawionym świecie. „Nie to/Nie tamto” polecić można wszystkim tym, którzy nie boją się wyzwań, którzy lubią szukać odniesień i analogii (wszak historia lubi się rymować), którym nie obcy jest eksperyment i świeżość w podejściu do nieco już skostniałych formuł. Oczywiście jest to też zwyczajnie porządna dojrzała i niebanalna literatura, mimo iż powieściowy debiut autora. 

Warto przy tym wspomnieć, że Soren Gauger jest jednym z najwybitniejszych tłumaczy literatury polskiej na język angielski, by przywołać tylko jego znakomicie komentowane przekłady Jasieńskiego, Ficowskiego czy Jagielskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz