sobota, 30 kwietnia 2016

Paryski architekt



Charles Belfoure
Paryski architekt
Tłumaczenie: Anna Borowska
Rok Wydania: 2016
ISBN: 978-83-7773-294-6
Wydawca: Znak Horyzont

 
„- Studiował w Bauhausie, wiesz?
- I dlatego można na nim polegać? Bo jest architektem?
- Nie jakimś zwykłym architektem. Modernistą.
- Masz jakieś dziwne podejście do zaufania, mój drogi. On nadal jest Niemcem, a Niemcom nie można wierzyć.”

„Paryski architekt” to porządnie napisane czytadło przywodzące skojarzenia z historią niemieckiego przemysłowca Oskara Schindlera. Obaj są fachowcami w swoich dziedzinach, potrafią radzić sobie w okupacyjnej rzeczywistości, mają powodzenie u kobiet, działają impulsywnie i egoistycznie, kierując się materialnymi raczej pobudkami, niż wzniosłymi ideami. Chcą przeżyć i robić to, do czego zostali stworzeni. Okoliczności jednak – w obu przypadkach ta sama okrutna wojenna rzeczywistość – uzmysłowią im, że są rzeczy ważniejsze, niż pieniądze i samozadowolenie, zupełnie przemodelują ich życie i dadzą spełnienie. Okaże się, że dopiero ekstremalne sytuacje w jakich się znajdą, obnażą ich prawdziwe, szlachetne, jak się okaże, oblicze.

Bohater „Paryskiego architekta” początkowo może nie wzbudzić zachwytu u czytelnika. Prowadzi podwójne życie uczuciowe, z pobłażaniem traktuje działania ruchu oporu, nie rozumie rodowitych mieszkańców Paryża, którzy ryzykując życiem, decydują się na dawanie schronienia Żydom, których ze wściekłą zajadłością tropi gestapo. Wydaje się być typowym reprezentantem Francji Vichy kolaborującej z okupantem, uosabiającym wstydliwe z historycznej perspektywy zachowania mieszkańców stolicy Francji. Architekt decyduje się na pomoc okupantowi w projektowaniu fabryk, w których produkowana ma być broń, czym zasłuży sobie na oskarżenia o kolaborację. Okazja jaka mu się przytrafia, by realizować swoje modernistyczne projekty w duchu legendarnego Bauhasu, jest rodzajem kompromisu. Okazuje się, że dostanie prestiżowy kontrakt, o jakim zawsze marzył pod warunkiem, że zgodzi się zaprojektować kilka zmyślnych kryjówek dla prześladowanych Żydów. Majętnych Żydów, na których majątku chce położyć łapę sam fuhrer. Fucha, która przerodzi się w brawurową zabawę w kotka i myszkę z Gestapo, okaże się być więc szalenie intratna, będzie jednak miał dość nieoczekiwane konsekwencje. Nieoczekiwane nie tylko dla czytelników, ale przede wszystkim dla bohaterów.
W literaturze faktu na temat wydarzeń opisanych w powieści Belfoure’a można znaleźć obszerną wiedzę o owych kryjówkach, zawdzięczamy ją chociażby raportom dowódcy SS w dystrykcie Galicja Friedricha Katzmanna, który z niejakim podziwem opisywał pomysłowość ukrywających się Żydów. Opisywał on nie tylko „mistrzowsko” zamaskowane wejścia do bunkrów, ale także przypadki ludzi ukrywających się w kanałach odpływowych, kominach, meblach i dołach asenizacyjnych. Sam autor „Paryskiego architekta” wskazuje jeszcze jedną inspirację z czasów panowania Elżbiety I, kiedy to prześladowania dotykały katolickich księży i aby zapewnić im bezpieczeństwo, projektowano dla nich specjalne kryjówki, tak zwane „priest holes”. 

W „Paryskim architekcie” dostajemy trzymającą w napięciu historię z czasów okupacji, bardzo dobrze i barwnie napisany sensacyjny moralitet. Na szczególne wyróżnienie zasługują świetnie skonstruowane, pełnokrwiste postacie dramatu. Nie jest tajemnicą, że autor Charles Belfoure z wykształcenia jest architektem, któremu udało się przelać swoją pasję na karty świetnie przyjętego przez czytelników debiutu literackiego. Historia zyskuje więc tylko na autentyczności, a w konsekwencji zwiększa się jej siła oddziaływania na czytelnika. Można kreślić nosem na niektóre rozwiązanie fabularne, które wydają się nieco klepane i sztampowe, w ostatecznym jednak rachunku, lektura „Francuskiego architekta” powinna dać sporo czytelniczej satysfakcji nawet bardziej wymagającemu czytelnikowi. Udanie łączy w sobie cechy powieści sensacyjnej z poruszającym moralitetem na temat złożoności ludzkiej natury, delikatnej granicy między heroizmem a tchórzostwem, jest też pochwałą pasji, która potrafi łączyć nawet największych wrogów. Przede wszystkim jest kolejnym mocnym artystycznym świadectwem skutków ulegania ideologii faszystowskich czy nacjonalistycznych i mimo, że dzieł traktujących o czasach holokaustu powstało już mnóstwo, każde kolejne jest potrzebny, by stale przypominać o tej tragedii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz