Amelia Badelia
Tłumaczenie: Wojciech Mann
Rok Wydania: 2017
ISBN: 978-83-08-06295-1
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Tłumaczenie: Wojciech Mann
Rok Wydania: 2017
ISBN: 978-83-08-06295-1
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
„Dzieci nie będą
czytały tego, co ich nie interesuje. Aby pokochały czytanie, muszą to robić dla
przyjemności, w swoim tempie, bez przesadnego analizowania.”
Powyższy cytat pochodzi od twórczyni postaci Amelii Badelii,
Peggy Parish, która z całą pewnością wiedziała, co mówi, była wszak
nauczycielką. Taką z prawdziwego zdarzenia, z powołaniem, która traktuje swój
zawód niemal jak zawór akuszerki, skupionej na wspieraniu, pomaganiu i
ułatwianiu. Czytając jej wypowiedzi i obcując z jej twórczością, bez trudu
można wyobrazić sobie, co uważała za najcenniejsze w procesie nauczania. Tym
czymś z całą pewnością była kreacja. I świetna zabawa, a widomo nie od dziś, że
jeśli naukę uda się połączyć z zabawą otrzymamy szalenie skuteczną, i w całym
tego słowa znaczeniu wybuchową, mieszankę.
„Nienawidzę czytać, ale Pani książki sprawiają, że zmieniam
zdanie” – ten fragment listu jednego z młodych czytelników jej książek może z
powodzeniem wystarczyć za najlepszą recenzję tej nietuzinkowej pozycji.
Sama historia jest dosyć prosta i gruncie rzeczy pozornie
mało odkrywcza. Ot klasyczna komedia pomyłek. Państwo zatrudniają gosposię, ale
podczas pierwszego dnia jej pracy, nie mają czasu, by spotkać się z nią,
porozmawiać, poznać przynajmniej z grubsza i ustalić reguły gry. Pani zostawia
Amelii listę prac do zrobienia i Amelia stara się zleconym zadaniom sprostać.
Traktuje jednak prośby pracodawcy szalenie dosłownie, literalnie nawet i w tym
miejscu rozpoczyna się szalony festiwal nieporozumień. Ot chociażby prośba, o
zmianę ręczników zostaje zrozumiana dokładnie zgodnie ze słownikowym znaczeniem
słowa „zmieniać”. Amelia miast wymienić ręczniki na świeże, co było intencją
jej pracodawczyni, dokonuje zmiany (wszak o to była proszona) wizerunku
ręczników. Wycina w nich fantazyjne wzory. Podobnie jest z kolejnym prośbami,
do których Amelia podchodzi, trzeba to szczególnie podkreślić, szalenie
kreatywnie. Proszona, by przygotować „ładną porcję steku” przyozdabia go
koronkami i wstążkami, a przygotowując kurczaka do obiadu, sposobi mu piękne
wdzianko, wszak nagiego nie wypadałoby dopuszczać do posiłku.
Podążając za kolejnymi pomysłami Amelii na sprostanie
prośbom pracodawców, czytelnik będzie miał niezły ubaw, proporcjonalny do
reakcji państwa, którzy wrócą do domu i będą musieli zmierzyć się z
kreatywnością swojej gospodyni. I choć finał tej sprawy wydawałby się
oczywisty, to jednak okaże się, że właśnie nie koniecznie. Z pewnością kluczową
rolę odegra w tym tort cytrynowy, ale o tym trzeba już przeczytać samemu.
W tym miejscy warto wspomnieć, że perypetie Amelii to cykl
cały, którego początkiem był niniejszy tom wydany w Stanach Zjednoczonych po
raz pierwszy w 1963 roku. Niniejsze polskie wydanie, w kapitalnym tłumaczeniu
Wojciecha Manna, jest pierwszym w Polsce. Chwała więc Wydawnictwu Literackiemu
za tę fantastyczną pozycję, za cały cykl właściwie, ponieważ do tej pory udało
się już wydać u nas cztery kultowe (nie bójmy się tego określenia) historie o
szalonej pomocy domowej w znakomitym tłumaczeniu kultowego (jak wcześniej)
radiowca.
Rzecz została wydana w poręcznym formacie, twardej obwolucie i prócz
tekstu zawiera piękne ilustracje Fritza Siebela, czyli takie, jakie zdobiły
pierwsze wydania oryginalnej wersji sprzed pięćdziesięciu lat. Te ilustracje są
nie tylko szalenie urocze, ale stanowią też niemal połowę przestrzeni
niniejszej publikacji (być może nawet więcej, ale by to zmierzyć, trzeba by
poprosić Amelię, by zrobiła to, co zrobiła przy okazji ryżu). Nie tylko zatem
pięknie uzupełniają słowo pisane, ale także je dopełniają.