Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lida. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lida. Pokaż wszystkie posty

sobota, 10 września 2016

Lida czyli powrót do kraju lat dziecinnych

Aleksander Jurewicz
Lida
ISBN: 978-83-65387-00-4
Wydawca: Wydawnictwo Latarnia


„Z trudem podnosiłem opadające powieki. Jeszcze tylko wiatr zaszeleścił w pierwszych opadłych liściach jak płozy dziecinnych sanek po zamarzniętym śniegu. Ten ptak znowu załkał przez sen, a może to jakieś słowo w jednej z kopert zatkniętych za obrazem, oderwało się od pozostałych i wchodziło w nasze sny bolesnym albo radosnym wspomnieniem, może otuchą, może przywołaniem. I zrobiło się tak cicho, że można było usłyszeć, jak mamie na policzkach wysychają łzy.” 

„Lida” Aleksandra Jurewicza to klasyczny przykład prozy poetyckiej, przywodzący skojarzenia z takimi dziełami jak „Sklepy cynamonowe” Schulza, „Bohiń” Konwickiego czy „Dolina Issy” Miłosza. W tych skojarzeniach nie chodzi jedynie o piękno języka i rytm poetyckiej niemal frazy i lirycznego obrazowania, jak w zacytowanym wyżej fragmencie, ale przede wszystkim o podobną jak u wspomnianych mistrzów próbę podzielenia się z czytelnikami refleksją nad uwikłaniem losów jednostek w historię. Tytułowa Lida to miasto na Białorusi, wcześniej leżące na terytorium Polski, miasto z bogatą historią, sięgającą XIV wieku, Jurewiczowi posłuży jako tło do poruszenia wątków repatriacyjnych. Ta niewielkich rozmiarów  książka, jest prawdziwą perłą wśród tekstów poruszających tematykę kresową, poprzez które ich autorzy próbują poradzić sobie z przesiedleńczymi traumami, gdzie wrażliwość czy po prostu zwyczajne, proste życie mieszkańców spornych terenów wystawiane były na nierówną walkę z brutalnym walcem historii.

Snuje swoją opowieść Jurewicz z dwóch perspektyw czasowych, nie kryjąc przy tym autobiograficznego charakteru przywoływanych wydarzeń. Perspektywą wiodącą są wspomnienia pięcioletniego Alika, który, co zrozumiałe, nie jest w stanie dokonać analizy wydarzeń, których staje się uczestnikiem. Dzieli się z czytelnikiem głównie emocjami, obrazami z rodzinnego domu w wiosce nieopodal tytułowej Lidy, gdzie mieszkał z rodzicami i dziadkami niczym w mitycznej arkadii, z którą rozstanie opisuje w pierwszej części powieści. Perspektywa dziecka pozwala narratorowi, choć bardziej stosowne byłoby chyba w tym przypadku określenie podmiot liryczny, na rozwinięcie całego diapazony uczuć i doznań, bez obawy o popadnięcie w czułostkowość. Bardziej powściągliwy jest narrator trzydziestoparoletni, który dopowiada kolejne wątki, uzupełniając obraz o brakujące kawałki. Posiłkuje się listami babci Malwiny i poetyckimi wstawkami dotyczącymi wydarzeń, o których nie sposób było opowiedzieć w inny sposób.  
„Sen już się spełnia, ból już nie boli./ Babcia na progu tak bardzo krucha, chleb / trzyma w ręku i szklankę bimbru – nie zmyłam - / mówi – tej krwi z podłogi gdy / skaleczyłeś nogę w ogrodzie, wejdź już / do domu, nie byłeś tutaj przecież / tak dawno, już nie pamiętasz / chyba niczego…” Otóż przeciwnie, pamięta wszystko, mógłby zakrzyknąć Alik, Aleksander, bohater i narrator „Lidy”. Obraz jego samego pięcioletniego w marynarskim ubranku uszytym przez ojca, stojącego na lidzkim dworcu kolejowym i czekającym na pociąg do tajemniczej „Polszy”, budzącej grozę nie tylko u niego, ale u całej rodziny, na zawsze pozostanie w jego świadomości. Tym obrazem dzieli się Jurewicz z czytelnikiem w sposób wyjątkowo przejmujący, szalenie przy tym poetycki, brzemienny w szersze konteksty i dzięki poetyckiej formie pozostawiający sporo miejsca dla wrażliwości czytelnika. Należy przy tym nadmienić, że, choć jest to proza wymagająca skupienia,  nie jest hermetyczna czy trudna w odbiorze. Bez trudu można poddać się jej nostalgicznemu urokowi, zwłaszcza jesienną, szarą porą.

Powieść ta pierwotnie wydana została nakładem paryskiej Kultury i w 1991 uhonorowana została nagrodą Czesław Miłosza. Wydawnictwu „Latarnia” należą się więc ogromne wyrazy uznania, że wznowiło tę wyjątkową pozycję.