niedziela, 18 stycznia 2015

...kiedy wszystkie narzędzia komunikacji są nieaktywne


Karolina Wiktor
Wołgą przez Afazję 
Rok Wydania: 2014
Wydawca: Ha!Art

„…jednak nie o wiwisekcję tu chodzi, tylko o zrozumienie choroby, która dotyka bardzo wielu, bo udar jest chorobą cywilizacyjną, a udar lewostronny zabiera wszystkie kody komunikacji, które znamy, dlatego od krzaczków poprzez krzywe litery spróbowałam opisać swój nowy świat – świat Afazji, poczuć jej klimat i poznać architekturę." 

Afazja (z greckiego a-fasis - niemota) to uszkodzenie struktur mózgowych i zaburzenie mechanizmów odpowiadających za mowę u człowieka, który wcześniej ją opanował. Mówienie pozwala nam na przekazywanie swoich myśli, stanów, uczuć i komunikatów innym ludziom. Dzięki tej umiejętności potrafisz zachować łączność ze światem. Wszystko to można stracić nagle w wyniku uszkodzenia mózgu.

Książka poetycka „Wołgą przez Afazję” Karoliny Wiktor jest z jednej strony próbą przedstawienia osobliwego świata afazji („nawet dostałam pracę – korespondenta z Afazji”), z drugiej rodzajem terapii („sztuka dl sztuki się skończyła”), jakiej poddała się artystka („dobrze, że wczora robiłam sztukę, dziś mniej się boję”), podczas rehabilitacji, jaką przechodziła, po udarze, który pozbawił jej funkcji mowy i drastycznie ograniczył możliwość normalnego kontaktu ze światem. Język poezji wydaje się więc być szczególnie trafnym wyborem do ekspresji tego osobliwego stanu, gdy trzydziesto paro letnia kobieta zostaje sprowadzona do perspektywy 5-cio letniej dziewczynki („tutaj wszystko jest i nie ma nic…niby możesz się poruszać, chodzić, ale nie możesz pisać, czytać, myśleć…kolejne dni…i kolejne…takie same”), autorka poszukuje kodów, obrazów, które mogły by przekazać jej intuicję miejsca, stanu, w jaki została nagle wrzucona. Jednym ze skojarzeń jest klimat powieści braci Strugackich „Piknik na skraju drogi” zekranizowanej przez Andrieja Tarkowskiego pod tytułem „Stalker”. Przywołana zostaje zona, postapokaliptyczne pustkowie, ziemia pokryta jałowym radioaktywnym pyłem („…po dwóch wybuchach mózgu”, „intelektualne pustkowie”), czy czasem bardzo dosadnie, jako „czarna dupa”, rozumiana jako intelektualna nuda, „pustka i nic świętego” – jak głosiło nieistniejące już graffiti na jednym z budynków przy ulicy Krasińskiego w Warszawie. Innym odwołaniem do literatury są tolkienowscy Entowie, czyli rasa istot wyglądem przypominających drzewa, ale posiadających twarze i kończyny. Nie umierali, tylko „drzewieli”, czyli przestawali poruszać się i mówić. Analogia, do osoby po wylewie, dotkniętej wyjątkowo silną afazją, jest chyba aż nazbyt wyraźna.

Wiktor próbuje definiować wszystko od początku, a przy okazji, jak przystało na rasowego korespondenta, przybliża „nam w realu” takie pojęcia jak „afazyjski” czas, przestrzeń czy Bóg ( „Bozia”), przyjmuje perspektywę dziecka, które, jak wiadomo, potrafi dziwić się rzeczom najprostszym i pozornie banalnym. Przede wszystkim jednak najważniejszy wydaje się być akt kreacji, zwłaszcza w warunkach dysfunkcji, niemożności, niesprawności („jednak wydaje mi się, że ważniejsza od kwaterunku kreatywności jest sama uroda tworzenia”).
Dla autorki przejażdżka ultramarynową wołgą (całe szczęście, że nie czarną, zapewne wtedy nie byłoby nadziei na powrót) przez krainę Afazji trwała około 3 lat i skończyła się niemal całkowitym wyzdrowieniem. Pozostał bezwład jednej ręki („lewa została szefem”), czasowe trudności w wymowie („ooo,,,znowu się zacięłam….yyy…utknęłam w tunelu między L a Ł”), no i „walka o intelekt trwa”.

Książka Karoliny Wiktor prócz tekstu poetyckiego zawiera też kilka przydatnych informacji odnośnie afazji, liki do stron, gdzie wiedzę na jej temat można poszerzyć i przede wszystkim odnośnik do bloga artystki (www.afazja.blogspot.com ), gdzie prócz poetyckich prób Wiktor, znajduje się całe kompendium wiedzy na temat „imperium afazji” i sposobów poruszania się po niej. Ten poemat poezji wizualnej to całkiem udany przykład terapeutycznej funkcji sztuki i jej tak naprawdę nieograniczonych możliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz